Produkty które mamy niemal zawsze w domu to jajka a z nich możemy przyrządzić smaczny deser.
Składniki:
2 łyżki żelatyny, 4 jajka, galaretka owocowa (ja dałam brzoskwiniową), 1 łyżka kakao,
8 łyżek cukru, szczypta soli.
Wykonanie:
Obowiązkowo musimy zacząć od sparzenia skorupek jaj czyli włożyć jajka na 10 sekund do wrzątku aby mieć pewność, że nie zagraża nam salmonella czy inne niebezpieczne bakterie. Należy też pamiętać o dokładnym umyciu rąk zanim zabierzemy się za przygotowywanie deseru z jaj.(Jemy je na surowo)
Po tym zabiegu wkładamy je do lodówki.
Kolejność warstw zależy od Was ja zaczęłam od galaretki.
- Zabieramy się za przygotowanie galaretki zgodnie ze przepisem na opakowaniu.
- Wlewamy do miski (równie dobrze a nawet wygodniej jest zrobić żelatynowiec w tortownicy).
- Odstawiamy aby stężała.
- Odmierzyć pół szklanki wody wlać ją do rondelka i wsypać 2 pełne łyżki żelatyny.
- Odstawić na chwilę by żelatyna napęczniała.
- Wtedy ją zagrzać aby się rozpuściła.
- Podzielić na dwie porcje.
- Żółtka oddzielić od białek.
- Do żółtek wsypać cukier (jeśli ktoś lubi bardziej słodkie desery można cukru dosypać) i ubić na biały puch.
- Powoli wlać jedną porcję żelatyny.
- Całość wylać na galaretkę.
- Odstawić do stężenia.
- Kiedy zastygnie druga warstwa ubić białka z szczyptą soli na sztywną pianę dosypując powoli cukier.
- Do ubitej piany wsypać kakao i dolać żelatynę (jeśli żelatyna stężeje podgrzać by się rozpuściła)
- Jeszcze chwilę ubijać by się dokładnie wszystkie składniki połączyły i wylać na zastygniętą masę żółtkową.
- Odstawić do stężenia.
- Miskę włożyć na chwilę do gorącej wody aby odkleić boki i spód od ścianek miski.
- Na wierzchu miski położyć talerz i przewrócić do góry dnem.
- Galaretka znajdzie się na wierzchu.
To bardzo prosta wersja tego deseru lecz warstw może być więcej np: ubity jogurt, sok owocowy, mleko czy śmietana, serek (oczywiście wszystko z żelatyną) Można dodać sezonowe owoce, czy podać z bitą śmietaną.
Mimo takiej skromnej wersji deser jest bardzo smaczny i ładnie się prezentuje.
Całe lata świetlne nie robiłam! Zapomniałam! Dzięki za przypomnienie! Muszę poszukać w “zeszytach” Miał inną nazwę, ale jaką nie pamiętam Jeszcze raz dziękuję. Idzie lato (już słychać nieśmiało) i będzie to “nowy” ( stary ) hit.
Znalazłam. Przepis figurował pod nazwą “galaretki Kasi”, ale później jako – “Meduzia”- tak ochrzcił ten deser mój wówczas 2,5 letni synek. Przyjdą dzieci na obiad i na deser będzie “Meduzia”. Jeszcze raz dzięki za przypomnienie.
Jak to zawał tak to zwał ważne,że wiemy o co chodzi. Mnie osobiście bardzo się podobała Twoja nazwa na gołąbki “miotełki” z sałaty lodowej.:) jak napisałaś wszystko z lodówki wymiotą:)