“Chleba naszego powszedniego daj nam…”dietetycy mają różne zdania na temat jedzenia chleba. Jeść? czy nie jeść? a jak jeść to jaki? Ja jestem zdania , że jak już jeść to przynajmniej upieczony przez siebie. Bez dodatkowej chemii. Z ziołami poprawiającymi trawienie. Oczywiście nie polecam gotowych mieszanek w których ukryte są wszelakie poprawiacze smaku czy inne chemiczne dodatki. Namieszajmy sobie sami tego co dobre i zdrowe.
- 150 g.mąki pszennej
- 150 g. mąki żytniej
- 100 g. mąki gryczanej (zmieliłam kaszę aby uzyskać mąkę)
- 100 g. maki jaglanej (zmieliłam kaszę aby uzyskać mąkę)
- 1 łyżeczka soli
- 20 g. drożdży
- 1 łyżkę octu jabłkowego (zalecam taki domowej roboty)
- smalec do wysmarowania formy
Składniki dodatkowe które dodałam (nie są konieczne, każdy może dodać ziół jakie lubi): garść posiekanych orzechów włoskich, garść suszonej żurawiny, ok. 1/2 łyżeczki kminku i czarnuszki, nieco suszonej pokrzywy, lubczyku, majeranku.
( spód chleba)
Wykonanie:
- Wszystkie suche składniki wsypać do miski i dokładnie wymieszać tzn. mąki, zioła, orzechy,żurawinę. (Można dodać nieco pestek dyni czy słonecznika a nawet rodzynki. Jednym słowem co kto lubi ale w granicach rozsądku aby nie przedobrzyć)
- Do garnuszka 500 ml. wlać ciepłej wody i odlać połowę.
- W ok. 250 ml. wody rozpuścić drożdże.
- Wlać do mąki i mieszać.
- W razie potrzeby dolewać pozostała ciepła ciepłą wodę.( ja zużyłam ok. 400 ml.)
- Kiedy uzyskamy odpowiednią konsystencję dolewamy łyżkę octu jabłkowego które należy wmieszać w ciasto.
- Ciasto nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce aby wyrosło.
- Kiedy podwoi swoją objętość umieścić w posmarowanej smalcem foremce. (Ja użyłam okrągłej formy silikonowej ponieważ nie miałam formy keksowej)
- Łopatkę moczyć w wodzie i wyrównać wierzch.
- Piec w nagrzanym do piekarniku w temp. 190-200 st.C ok. (+,-) godzinę.
(Ja piekłam w grillu kompaktowym na 3 stopniach ok godziny)
Bardzo smaczny ten mój chlebek. Gdybym piekła go w formie keksowej byłby wyższy ale dla mnie wysokość chleba nie był żadnym problemem.
Muszę wypróbować. Koniecznie duuużo czarnuszki.
maargot zachęcam do wypróbowania przepisu. Zapewniam, że jest bardzo dobry w smaku a ocet jabłkowy dodaje mu lekkiej kwasowości. Wrażenia smakowe są takie jakby chleb był na zakwasie. Oczywiście dodatki takie jak kto lubi.
Jolu, Twoje gołąbki – miotełki jada nawet mój “mięsożerca”. Nawet w pracy! A ja to uzależniłam się od nich! A pamiętasz takie danie schaby a’la Gierek ( u nas taka nazwa była w użytku) – mortadel w panierce, To danie pamiętam z lat siedemdziesiątych. Do dziś jadamy w domu z surówką z buraczków. Bardzo lubię Twojego bloga – jakaś młodsza jestem i mam wrażenie, że normalna. Mam nadzieję,iż nie zanudzam Cię wpisami. Życzę słoneczka i ciepełka tej wiosny.
Kochana maargot jest mi niezmiernie miło, że piszesz. Między innymi dzięki Tobie ten mój blog żyje bo wiem ze ktoś to czyta. Pisz..pisz..:) zawsze kiedy Cię najdzie ochota bo wtedy odnajduję sens w tym co robię.
Doskonale pamiętam te kotlety z mortadeli i powiem Ci że je lubię. Teraz wszelakich kiełbas na rynku. czasami nie wiem co wybrać. W latach 70-80 była to jedna z najtańszych wędlin na rynku. Mortadela na obiad w formie kotleta a na kolacje sałatka z mortadeli. I wszyscy byli zadowoleni.
Wygląda imponująco. Swojego czasu też piekłam sama chleb, ale ostatnio z braku czasu ten zwyczaj jakoś naturalnie został zastąpiony kupowaniem pieczywa, oczywiście sprawdzonego i bez polepszaczy smakowych, ale jednak. Przeczytałam Twój wpis i tak sobie myślę, że chyba już pora wrócić do tego zwyczaju pieczenia domowego chleba. Tym bardziej, że jego smak jest nieporównywanie lepszy od kupionego w sklepie.
Zgadzam się z Tobą. Domowy chlebek najlepszy.